Wpis we współpracy z Anią Łazarską z Perfect Mood Board
o tym, jak patrzy osoba zajmująca się analizą kolorystyczną
To była zupełnie niespodziewana wiadomość na Messengerze:
“Może przyjechałabyś do mnie, na któryś weekend tego lata? Marzy mi się taka mini kalibracja. Mogłybyśmy zobaczyć, czy kilka lat po szkoleniu nadal patrzymy w ten sam sposób.”
Mnie serce podskoczyło na taką propozycję – super. Nie znamy się blisko, widziałyśmy się na żywo jeden raz kilka lat wcześniej. Ale dzielimy jedną pasję. Na dodatek jest to pasja praktykowana, wcielana w życie i zupełnie nie słabnąca. Obie analizujemy naturalną pigmentację ludzką i jesteśmy wyszkolone w systemie Sci/Art przez Christine Scaman z 12Blueprints. Anna Łazarska z Perfect Mood Board przyjmuje klientów w Łodzi, a ja, Anna Fraś – w Krakowie.
Parę tygodni później siedziałyśmy obok siebie, patrząc, rozmawiając, analizując się nawzajem i przyporządkowując skrawki materiału do różnych palet kolorystycznych, a ja czułam, że to dwa mózgi pracujące na pełnych obrotach i w pełnej synchronizacji. Dla takich chwil warto żyć. Uwielbiam pracę w zespole, to energiczna gra, stanie w ramię w ramię i patrzenie w tym samym kierunku. Czy coś podobnego było u Saint-Exupéryego? Czy praca może być aż tak dobrym doświadczeniem?
Nasz pierwszy weekend wspólnego studiowania koloru wydarzył się dwa lata temu. I potem w zeszłym roku. I potem dwa tygodnie temu. Jeden z najbardziej ekscytujących momentów, to analizowanie się nawzajem. Znamy wynik, a jednak śledzenie efektów optycznych na twarzach, próbowanie nietypowych porównań jest jak dobry film.
Z naszych rozmów, analiz i gry w kolory wyłowiłyśmy parę pytań, które nas ciekawią. Może zainspirują także Ciebie…
Co może zrobić dobry kolor w wyglądzie?
AŁ: Zadziwiająco dużo – więcej niż dobry kosmetyk czy photoshop. Może wygładzić skórę, wyrównać jej koloryt, zmniejszyć widoczność przebarwień czy zaczerwienień. Może wyszczuplić rysy twarzy, zredukować cienie i podkreślić kolor oczu. Często nie jesteśmy w stanie tych efektów uchwycić i zdefiniować na takim poziomie szczegółowości, wyczuwamy jednak, że dzieje się jakaś magia, bo wyglądamy młodziej, zdrowiej i piękniej.
AF: Może pokazać jaśniejącą, prawdziwą twarz, bez zniekształceń. Jeśli czasem zauważamy asymetrię w twarzy, a czasami ona zupełnie nie rzuca się w oczy – zapewne właśnie kolor ubrania tu zadziałał. Jeśli mamy naturalne włosy, mogą one zyskać wielobarwność, wielowymiarowość. Mysie włosy stają się cudem subtelności. A ponieważ kolor wpływa na linię, nasz uśmiech staje się widoczny, naturalny, zrelaksowany.
Co dla ciebie znaczy dobry wygląd?
AŁ: Spójność i autentyczność. Docenienie tego, co już mamy – naszej naturalnej pigmentacji i budowy ciała – i wzbogacanie tego w harmonijny sposób.
AF: Autentyczność i to autentyczność podniesiona do potęgi. Makijaż jest opcją, a jeśli z niego korzystamy, wzmacnia bez przerysowania. Ubranie nie jest osobnym bytem, który przyciąga uwagę, ale wspiera i odsyła do właściciela. Zrelaksowana i jednocześnie mocna obecność w przestrzeni. Jestem, nie kurczę się, ale i nie krzyczę przerysowaniem.
Czemu zostałaś doradcą kolorystycznym?
AŁ: Zobaczyłam na własnej skórze, jaką ogromną różnicę robi dobranie właściwej palety kolorystycznej. Zmieniło się nie tylko to, jak odbierają mnie inni ludzie, ale też to, jak ja się czuję sama ze sobą. Z coraz większą przyjemnością spoglądałam w lustro, śmielej patrzyłam ludziom w oczy, odważniej zabierałam głos na forum i pewniej wchodziłam na scenę. Zdając sobie sprawę, jak nasze kompleksy i lęki blokują nas przed działaniem, chciałam pomóc innym kobietom zrzucać z siebie te ograniczenia i uwalniać własną moc.
AF: Zadziałało na mnie takie zdanie: każdy z nas ma swoje piękno, trzeba je tylko uzupełnić, pokazać w dobrym kontekście. Przeczytałam to zdanie 10 lat temu i wtedy było rewolucyjne i zapierające dech. Teraz dalej jest jak łyk kawy. Uspokaja, unosi, daje wiarę, że warto siebie odkryć i docenić. Analiza była dla mnie wyzwaniem i jednocześnie wybraniem mądrości, którą niesie w sobie ciało. Bo kolory, które wyrównały mi skórę i rozświetliły twarz, nie były wtedy moimi ulubionymi.
Czy analiza kolorystyczna to przyjemne doświadczenie? Czy klient widzi to samo, co analizujący?
AŁ: Analizujący ma za sobą odpowiednie szkolenia i lata doświadczeń w obserwacji i interpretacji efektów kolorystycznych. W procesie analizy kolorystycznej klient staje się jego adeptem – uczy się patrzeć i szukać harmonii. Na tym etapie większość klientów jest w stanie zobaczyć tylko część tego, co widzi analizujący.
Czy jest to przyjemne doświadczenie? To bardzo indywidualna sprawa. Myślę, że to zależy w dużej mierze od nastawienia, z jakim się przychodzi, oraz od tego, jakie mamy cele i oczekiwania związane z samą sesją jak i z jej wynikami.
AF: Z jednej strony to może być bardzo przyjemne: siedzimy w fotelu, bezwysiłkowo przymierzamy ok. 80 ubrań. Ktoś inny patrzy na nas z całą uwagą. Z drugiej strony kolor działa na nas podprogowo, jak zapach. Są kolory, które lubimy. Są takie, których nie tolerujemy. I jeszcze są takie, których się uczymy. Moja własna analiza w trakcie kursu nie była tak zwyczajnie przyjemna. Poszło w kierunku, którego sobie nie życzyłam. A jednak przyjemne jest poczucie, że są takie kolory, w których to, co uważałam za plamy na skórze, stają się naturalną opalenizną. Przyjemnie jest wiedzieć, że są takie kolory, w których dzieje się magia i czas nie gra roli.
Dwie osoby patrzące na ten sam obraz zauważają inne rzeczy, a jednak zgadzają się. Lub zaczynają się zgadzać. Niesamowity efekt harmonii, której poszukujemy w analizie kolorystycznej, sprawia, że chcemy patrzeć dłużej, zostać przy jakimś obrazie. I nawet jeśli na początku możemy różnić się, bo np. osoba analizowana jest przyzwyczajona do jakiegoś wyglądu, z czasem robi się tak pięknie w którejś palecie kolorystycznej, że to po prostu ma sens.
Co widzisz, kiedy patrzysz na nasze wspólne zdjęcie?
AF: Widzę dwie, zupełnie różne kobiety, stojące blisko siebie, bardzo samodzielne. Zajmują swoją przestrzeń. Stoją pewnie i mają własną atmosferę. Obie są widoczne. Twój makijaż jest bardziej zauważalny, ale po prostu równoważy intensywne oczy. Mój trochę został zjedzony przez aparat, ale cieszy mnie, że dalej widać oczy, nos, usta. Widzę też fajną równowagę pomiędzy zrelaksowaniem, byciem na luzie oraz byciem tu i teraz, w gotowości do działania.
AŁ: Spokój, różnorodność, piękno i samoakceptację.
Czytaj dalej...
Dalszy ciąg wywiadu znajduje się na stronie Ani:
O zmianie wyglądu po analizie kolorystycznej:
O tym, jak grają w kolory osoby zajmujące się analizą kolorystyczną:
Zdjęcie tytułowe pochodzi z Pexels, autorem naszego zdjęcia jest T. Łazarski, a moje zdjęcie z chustami zrobił R. Siwek.