Trzeci wpis na temat Dla kogo jest analiza kolorystyczna?
Tak, to była Justyna. Szalona dziewczyna, która robiła mnóstwo ciekawych rzeczy. Wyglądała pięknie i ekstrawagancko, i rozmawiała z moim tatą na korytarzu akademika, gdzie miałam spędzić kolejny semestr (w pokoju akademika, nie na korytarzu). Rodzina miała zaraz pojechać, moje rzeczy już stały koło szafy, która pamiętała czasy Kochanowskiego. Przy Justynie czułam się jak szara mysz. I właśnie ona powiedziała: „Twój tata ma klasę”. A potem każda z nas obracała się w trochę innym środowisku i tamta rozmowa na samym początku okazała się naszym najbliższym spotkaniem. A jednak utkwiła mi w pamięci. Tej długoterminowej.
Dobra okładka
Oczywiście „klasą” nazywamy całe spektrum bycia czy aury, które ktoś ma: maniery, sposób wypowiadania się, traktowanie innych i traktowanie samego siebie. Wygląd jest może niewielką częścią tej układanki, ale do niej należy. Jeśli jest zupełnie bez wyrazu, to będzie stwarzał niemiły kontrast. Chcielibyśmy przecież, żeby dobra książka miała dobrą okładkę. Zupełnie niedawno rozmawiałam z przyjaciółką na temat książek o duchowości, które, zdarza się, że mają jakąś mało wyrafinowaną szatę graficzną. I trochę szkoda. Jeśli metafizyka jest wspaniała, czy estetyka nie powinna za nią podążać? Nie chodzi o jakieś cuda niewidy. Prostota bywa olśniewająca. Ale właśnie ona nie jest łatwa.
Powściągliwość? I tak, i nie
W posiadaniu klasy jest jakaś tajemnica, brak krzykliwości i narzucania się. Angielskie understatement sugeruje pewne niedopowiedzenie, a nawet powściągliwość. Francuzki nie będą zdradzać nazw swoich perfum i kosmetyków, a wielkie logo jest trochę nie na miejscu. Klucz do wyglądu pozostaje ukryty. Podobnie jest z dobrze dobranymi kolorami. Zwłaszcza tymi mniej oczywistymi – neutralnymi: różnymi odcieniami bieli, beżu, granatu. Właściwie nie wiadomo dlaczego – albo nawet wydaje się to niemożliwe, że – zwykła koszulka i proste spodnie mogą sprawić, że wyglądamy tak konkretnie, z niewymuszoną elegancją.
Z drugiej strony pójście w zupełną klasykę i formuły, które „zawsze się sprawdzają” też nie zapewni nam estetycznego sukcesu. Jeśli nie masz Zimowej urody, czerń z bielą będzie wyglądać sztywno i nienaturalnie, jak coś pożyczonego od mamy. Jeśli jesteś Jasnym Latem, a będziesz ubierać się w ciemne ubrania, możesz wyglądać jak kafkowski urzędnik. Jest w tym pewna siła. Ale kto chciałby mieć władzę gnębienia paragrafami albo być małym tyranem? Piszę to zupełnie dosłownie, bo czerń potrafi skurczyć kogoś, komu nie pasuje.
Są ciekawsze formy mocy: majestatyczność i ekscytujący dystans, witalność i dobry humor, wdzięk łabędzia i gościnność, fascynujące piękno kwiatu, którego warto szukać nie tylko w świętojańską noc, przepych Orientu i hojność natury. Te epitety pochodzą właśnie ze słownika analizy kolorystycznej, która podąża za ludzkim pięknem w rytmie naturalnych zjawisk przyrody, a także palet kolorystycznych stworzonych w różnych kulturach.
Twoją klasyką mogą być jasnoniebieskie okulary, w których wyglądasz, jakbyś właśnie urwała się z sesji fotograficznej dla Vogue’a. Czy nie zbyt jaskrawe? – zapytała Ania, Jasne Lato, przymierzając oprawki. Zdecydowane, ze smakiem, właśnie tyle jest w nich niebieskiego, co trzeba. Tyle, żeby pokazać tę indywidualną charakterność, która w niej jest.
Zadbanie czyli harmonizowanie
Dla mnie posiadanie klasy to przede wszystkim dbałość. Nie bardzo rozumiałam, o co chodzi, w tym określeniu „szanuj siebie”, ale zadbanie jest zrozumiałe. Kiedyś zupełnie inna Justyna – spec od „najdoskonalszej formy ruchu” – mawiała: „Mamy ciało w leasing, tylko na chwilę. Jaki jest jego stan – zależy w dużej mierze od nas.” Zajeżdżanie tego ciała, jak służbowego samochodu, nie ma sensu. Wtłaczanie go w obce formuły także nie oznacza zadbania. Ale przyglądanie się i dopasowywanie to zupełnie inna bajka. Synergia pojawia się tam, gdzie umiejętnie zestawi się dwie rzeczy. Czemu nie zharmonizować takich spraw jak: człowiek i to, co ma na sobie? Osobowość i jej wyraz. Niektórzy uważają, że duch i ciało to dwie strony tej samej rzeczy.
A jeśli jesteś silna i zdecydowana – a jesteś – jaki odcień czerwieni to odda? Czy czerwone wino, czy kolor maków w zbożu? A może jarzębina lub brzoskwiniowy koral? Jeśli czujesz, że ciemność jest istotna dla wyglądu i nie chcesz jej pomijać, jaki to rodzaj ciemności? Jest ciemność ciepła i złota. Jest też taka, która na większości wygląda jak czarna dziura pochłaniająca światło, ale na innych daje strukturę, klasyczność, a nawet wdzięk japońskiej laleczki – to zobaczyłam u mojej jedenastoletniej bratanicy. Jest ciemność burzowego dnia i ciemność majowego zmierzchu. Szanuj swoje zakresy kolorystyczne takie mogłoby być motto po analizie. Czyli używaj własnej ciemności, nawet jeśli to tyle, ile mieści się pod skrzydłem gołębia.
"Gdyby nas lepiej kuszono…"
Szacunek budzą we mnie ludzie dojrzali z klasą. Widzę w tym pewną nieustępliwość, trwanie przy dobrym wyglądzie, szukanie i znajdowanie jakiejś własnej formuły i miary. Zgodnej ze sobą.
Jako nastolatka bałam się upływu czasu. Rozglądałam się za dorosłymi, których wygląd mówił: życie jeszcze się nie skończyło. Każdy, kto nie stracił werwy, nie popadł w zmęczenie i nadmierną otyłość, był dla mnie nadzieją.
Największe wizualne zaskoczenie spotkało mnie we włoskim domu, gdzieś na dalekim południu. Odwiedziłam koleżankę z akademika. Jej mama cieszyła się już wnukami i, po wykonaniu iście włoskiego, obfitego i wczesnego obiadu, zwykle zasypiała ze zmęczenia na kuchennym tapczanie. Następnego lata w tym samym domu zobaczyłam kobietę trochę starszą ode mnie. Taki odbiór wynikał z jej energii, gestykulacji, wesołej, kobiecej sukienki. Moje zbaraniałe i zachwycone oczy prosiły o wyjaśnienie – po lekarskiej diagnozie, ta uparta kobieta zadbała o siebie z precyzyjną wagą i odmierzaniem wszystkich spożywanych produktów. I zmiana była dramatyczna. To było coś wartego dalekich podróży. To był poziom witalności i klasy, którego można się uczyć.
Taka niezłomność, nieodpuszczanie, radość, sukienka (i szminka, też) są niezwykłym komunikatem dla młodziaków. Mądrość i doświadczenie powinny okrywać się chwalebnym płaszczem radości i smaku. Myślę, że czasem nawet wbrew deklarowanym przekonaniom, estetyka ma więcej miejsca w naszym życiu, niż chcemy jej przyznać. A jak mówi Herbert „może być pomocna w życiu / nie należy zaniedbywać nauki o pięknie.” „Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono.”
Czy dbanie o wygląd po x-tce jest ok? Czy wyważony makijaż na dojrzałej twarzy wygląda dobrze? Mam prośbę: Dojrzali, proszę, kuście nas – młodych i współdojrzałych – do życia, do jego celebracji. To ważniejsze niż martwienie się i może nawet cenniejsze niż dobre rady.
Sen
Wyobraź sobie taką imprezę rodzinną: Spotykają się różne pokolenia. Każda kobieta wygląda znakomicie. Odrębnie i inaczej w swojej kolorystyce. Wspaniale z jaśniejącymi bielą włosami. I cudownie z naturalnym kolorem. I z dobrze dobraną farbą, jeśli ktoś lubi. I z kucykami dziewczynki. W ubraniach dopasowanych do własnej kolorystyki. Wręcz nie wiadomo, kogo komplementować. Każdy wygląda interesująco. Jakoś tak z bogatą osobowością. A te ciekawe twarze przekładają się na emocje – dobrze się na nich patrzy. Siedzę i cicho obserwuję. Zadziwiona, że to możliwe. Panowie jeszcze nie wszyscy dali się skusić na analizę. Ale to się powolutku stanie.
Jak wygląda Twoje wyobrażenie o kimś z klasą? Gdzie takiego człowieka spotkać?
Zdjęcia do wpisu pochodzą z Pexels.
Czytaj dalej...
Inne posty z serii Dla kogo jest analiza kolorystyczna, a dla kogo nie? czyli o trochę niekonwencjonalnym podejściu do pojęć takich jak:
Wpis o tym, co można osiągnąć w wyglądzie dzięki analizie kolorystycznej, jest tu:
Dziękuję Ci za ten wpis. Siłę wyrazu zawsze wiązałam z zimowymi typami kolorystycznymi, ewentualnie z Chłodnym lub Stonowanym latem, Ciemną Jesienią. Swoją, może jeszcze mało oswojoną (całe życie myślałam, że jestem Stonowanym Latem) paletkę Jasnej Wiosny uważałam za taką hmm… dziecinną? A tymczasem pokazałaś mi, że „witalność i humor”, które są też w tych kolorach (i w moim charakterze :)) to też rodzaj siły.
Pozdrawiam.
Mag_da, dziękuję. Trudno wyrazić, ile Twój komentarz dla mnie znaczy. I jak blisko mi do Twojej sytuacji. Też zaczynałam, myśląc o sobie, że jestem Stonowanym Latem. Potem zostałam zanalizowana jako Ciemna Zima. A potem na kursie okazałam się Jasnym Latem. Wstrząs. I pamiętam dobrze, jak Christine (moja nauczycielka) ugryzła się w język, kiedy zaczęła zdanie od The power of Dark Winter… Dlatego niezwykle mnie cieszy odkrywanie siły wyrazu u innych osób, które reprezentują Jasne typy urody. I wszelkie inne typy urody. Ale się cieszę, że tyle jeszcze przede mną. Powodzenia Mag_da!
Może trochę (tylko) nie na temat ale przypomina mi się jak na paryskim skwerku dojrzałam dwie mocno dojrzałe, dystyngowane panie. Zwykłe ubrania, ale właśnie harmonijne pasowały do ich postury. Choć to była „zwykła” dzielnica, nie snobistyczna, pomyślałam ach te Francùzki, mają coś w sobie, ta elegancja od pokoleń, itp. Podchodząc bliżej usłyszałam swobodny język polski;)
Ta harmonia o której piszesz jest mi najbliższa. I to, żeby podążać swoją drogą, odnaleźć się na tej własnej ścieżce, nie iść w „klasykę”, tylko w „swoją klasykę”.
Pozdrawiam serdecznie!